Tak, jedna z najlepszych ekranizacji komiksu na pewno. Jak nie najlepsza. Ostoje sie troche z tym filmem to wtedy stwierdze ;)
1.Batman -jako najbardziej realistyczna ekranizacja komiksu
1.Avengers -jako czysta ekranizacja komiksu
Ja bym to tak rozpisał :]
Jak zwykle - nie wiesz, a głupoty gadasz. Jak chcesz czemuś zaprzeczyć, to przynajmniej poczytaj w necie, żeby zorientować się w temacie.
http://www.kciuk.pl/Incepcja-plagiatem-Kaczora-Donalda-a81073
(proszę nie zwracać uwagi na słowo "plagiat" w artykule - po prostu pisał go jakiś debil).
to że coś jes do czegoś podobne to nie znaczy jeszcze, że oficjalnie jest na podstawie tego zrobione.
Ale ja wcale nigdzie nie napisałem, że to jest "oficjalnie" a na podstawie (co wg. mnie nie ma żadnego znaczenia, czy jest tak, czy tak).
I chyba nie będziesz udawać, że to zbieg okoliczności, że jest aż tak "podobne" (nie podobne, a identyczne pod względem fabuły).
Identyczne? Pomyślmy.
Podróżowanie w snach i podświadomości nie jest nowym tematem i było już wykorzystywane. "Włamywanie się" do cudzych snów również. "Kick" czyli sposób wybudzania się ze snu pojawiał się w filmach niezwiązanych bezpośrednio z tematem snów. Dlaczego? Ponieważ wszyscy tego doświadczyliśmy. Śmierć we śnie lub poważny uraz kończą się natychmiastowym przebudzeniem. Podobnie świadomość upadku. Tęsknota za ukochaną osobą to też coś naturalnego. Wielu ludzi odwiedzają w snach zmarłe osoby. Nasz mózg podświadomie radzi sobie w ten sposób z bólem. To są fakty, a nie wymysły czyjegoś umysłu. Czy to źle, że więcej twórców czerpało z tego inspirację?
Zagubienie w "snach", problemy z rozpoznaniem rzeczywistości, kształtowanie rzeczywistości, postacie działające i żyjące w podświadomości jednostki. To wszystko już było. Choćby w Ubiku.
W "Celi" z Jennifer Lopez jest motyw maszyny, która pozwala na wejście w sen/podświadomość jednostki przez osobę z zewnątrz. Podróżuje ona po snach w celu wydobycia ważnych informacji.
I tak dalej, i tak dalej. Pierwsze przykłady z brzegu. Specjalistą od tej tematyki nie jestem, ale mogę się założyć, że utworów wykorzystujących motyw snu jest dużo więcej.
Nazywanie więc Incepcji plagiatem Kaczora Donalda (jak sugeruje temat) lub "luźną ekranizacją" jest co najmniej naciągane.
Po pierwsze sam napisałem, że nazywanie tego plagiatem jest zupełnie bez sensu, wiec z tym nie do mnie, a twórcy artykułu.
Po drugie, ja się zgadzam, że wiele rzeczy w różnych filmach się pokrywa a ich twórcy mogli o tym nie mieć zielonego pojęcia. Ale w tym przypadku, między tym filmem i tym komiksem pokrywa się dosłownie cała fabuła. Cała. Naprawdę sądzisz, że to przypadek?
Pozdrawiam : )
Oczywiście odniosłem się do tytułu napisanego przez autora tamtego artykułu.
Czy fabuła się pokrywa? Na ogół jeśli obce jednostki wchodzą do cudzej podświadomości to po to by coś ukraść. Kradzież może być metaforą wykradania informacji, czyli ich zdobywania. W Incepcji próbują zaszczepić idee a nie wykraść informacje. Pierwsza różnica. Nie skaczą po snach w sensie dosłownym, lecz podróżują w głąb kolejnych. Za każdym razem śni ktoś inny. Kolejna różnica. Pojawiają się architekci snów, których w komiksie nie uświadczysz. Motyw z kwestionowaniem rzeczywistości jest dużo bardziej rozbudowany. Pojawiają się totemy, których w komiksie nie było. Zaludnianie sennych rzeczywistości projekcjami. Tego też komiks nie ma. Wymyślanie uzbrojenia. W filmie podparte pewnymi prawami, związanymi bezpośrednio z projekcjami. Motyw "kicku" i projekcji zmarłych już tłumaczyłem. Gdzie ta dosłowność?
Dwóch różnych twórców podjęło się podobnego tematu. Inaczej jednak zrealizowało. Ja tu kopiowania nie widzę. Podejrzewam, że podobne motywy znaleźlibyśmy i w innych utworach.
Jeśli podejmujesz się tematu snów, pewne motywy są po prostu obowiązkowe. Ta reguła funkcjonuje również w innych gatunkach.
Incepcja na Oscarach była w kategorii "Original Screenplay" gdyby była na podstawie komiksu byłaby w kategorii scenariusza adaptowanego.
Co do Avengers. Jest to doskonała ekranizacja serii komiksów o tym samym tytule. Co do tego nie mam wątpliwości. Powstały jednak dużo lepsze ekranizacje komiksów:
Batmany Nolana
Sin City
300
Watchmen
Amerykanski Splendor
Nawet w ekranizacjach marvela jest jeden film, który wypada lepiej niż Avengers - X men 2.
Niby dlaczego? W czym Avengers jest lepsze od X2? Fabularnie? Aktorsko? Ma lepszy czarny charakter? Lepszych bohaterów (ok kwestia gustu)? Lepiej poprowadzoną intrygę? Oryginalniejsze sceny walk? W sumie tylko w jednym aspekcie A jest lepsze od X2 - jest w nim więcej akcji. Pytanie tylko, czy jest to akcja na wyższym poziomie?
dla mnie największy minus tej produkcji to fakt, że kręcili to w konwencji pg13, a mając w składzie Wolverina to nie może się udać (w końcu facet walczy adamantowymi pazurami, które rozrywają przeciwników na strzępy). generalnie cała seria - X1 do X3 plus W:geneza mnie nie przekonują (zwłaszcza W:geneza, jestem wściekły, że zamiast adaptacji Weapon X zrobili to >\ ).
filmy, które współtworzą całość z Avengers, też mają kategorią pg13, ale sposób walki postaci pozwala "uniknąć" rozlewu krwi - Logan nie ;)
Nie zawsze to co dobrze prezentuje się na kartkach komiksu, będzie takie na ekranie. Odrobina krwawej brutalności na pewno nie zaszkodziłaby postaci Wolverina, mówimy jednak o ekranizacji komiksu, skierowanego do szerokiego przedziału czytelników. Singer w filmie wybrał mniejsze zło. Zdefiniował na nowo bohatera, jednocześnie zachowując jego cechy charakterystyczne - wygląd, charakter, moce, przeszłość i temperament (w tym sławną furię, w którą wpadał Logan). Brutalność też się ostała, choć nie w takim stopniu. Definiowana jest poprzez bezprecedensowe, bezpośrednie traktowanie przeciwników przez bohatera. Jak wiadomo, brutalność objawia się nie tylko w ilościach odciętych kończyn i litrach przelanej krwi - to masz w grze na podstawie ostatniego filmu z Rosomakiem, i choć wygląda efektownie, to w pewnych momentach przybiera postać groteskowego gore. Nie chciałbym takiego efektu w filmowym odpowiedniku, a ty?
Logan w wykonaniu Jackmana (pod skrzydłami Singera) to, obok Tonego Starka, najlepiej sportretowany superbohater z komiksów Marvela. Wspomniałem jedynie o X2 ponieważ uważam go za najlepszą część. Trójka jest mocno średnia, natomiast Geneza to całkowite nieporozumienie i jedna z najgorszych ekranizacji komiksu jaką w życiu widziałem.
Rozumiem Twoje argumenty, ale mi chodzi o to, że w filmach Rosomak tnie i nabija wrogów na szpony, a nawet nie widzimy zaczerwienienia wokół ran, a przecież mogli ograniczyć rozlew krwi tak, że byłby on symbolicznie widoczny, ale brak "fontann" posoki tłumaczyłoby się szybkością ataków Wolverina. Paradoksalnie w tym samym filmie, w którym nie ma krwi w walkach Logana mamy scenę, w której dostaje on kulkę w łeb i wtedy krew jest :-/
Podsumowując - razi partactwo i niekonsekwencja i za to najbardziej mam pretensje do twórców, choć trzeba im oddać, że większość odtwórców ról mutantów dobrali super (zwłaszcza Storm i Xaviera).
Partactwo i niekonsekwencja to zbyt przesadne zarzuty, skoro mówimy o takim "detalu". Fontanny krwi to typowo filmowy efekt, efekciarski należałoby dodać. Jeśli nie zostanie uszkodzona arteria, krew nie "sika" z ran. Krew w filmie ma często zastosowanie symboliczne - pojawia się w określonych momentach by zaakcentować konkretną krzywdę lub cierpienie/okaleczenie, choć teoretycznie filmowcy rezygnują z niej w ogólnym budowaniu opowieści. Dobry przykład to Batmany Nolana. Krew pojawia się w nich symbolicznie, w konkretnym celu, choć w trylogii praktycznie z niej zrezygnowano. Przykład? Napad Jokera na Bank w TDK.
No może faktycznie określenia za ostre, ale te "detale" są bardzo widoczne w filmie. Batmany Nolana obywają się bez krwi i efekt jest super, ale nie ma w nich scen, gdzie człowiek zastanawia się "co on jest manekin, że siekają go i nie krwawi?" (no ale Nolan też dużo lepszym reżyserem jest).
Ogólnie w X-men bije po oczach, że film był robiony pod pg13, czyli robili jak trzeba nie zwracając uwagi, czy odbija się to negatywnie na filmie. Nie sztuka zrobić film w kategorii pg13, ale zrobić w tej kategorii dobry film to już inna bajka.
No właśnie w Batmanach Nolana, tak jak i w X2, krew pojawia się w konkretnych ujęciach, w konkretnym kontekście, choć w filmach ogólnie z niej zrezygnowano. Kiedy Batman/Wayne cierpi fizycznie to urazy, w postaci krwi i ran, są widoczne itp. Natomiast używana w filmach broń palna nie pozostawia krwawych śladów penetracji ciała przez napoje. Czy jest to niekonsekwencja? Nie. Tak jak piszę, są to świadome wybory reżysera. Analogicznie jest z X2. Jedno jest dla ciebie super, a drugie uważasz za partactwo. Tu widzę pewną niekonsekwencję.
Co takiego, pomijając brutalność o której rozmawiamy, świadczy, że X2 był robiony z biegu pod PG13 bez większego namysłu?
Postacie są dobrze rozpisane i sportretowane, podobnie intryga, która choć prosta w założeniach, wciąga równie mocno co ta z trylogii Nolana, i jest dobrze poprowadzona. Między wierszami poruszane są ważne tematy, co już świadczy o tym, że ktoś musiał poświęcić jej więcej czasu. Sceny akcji robią bardzo dobre wrażenie i są przedstawione z głową. Każda z postaci ma większe lub mniejsze znaczenie dla fabuły. Nie ma sytuacji jak w X3 i Genezie, gdzie przesadzono z ilością bohaterów, którzy pojawiali się dla samego faktu "bycia na ekranie". itp
Jeśli rozłożymy X2 na czynniki pierwsze widać, że bliżej mu do ekranizacji w stylu Nolanowskich Batmanów, niż "efekciarskich" ekranizacji pokroju Marvelowskich blockbusterów.
300 na pewno nie. Tak naprawdę to tylko Batmany Nolana rzeczywiście, ale to inna konwencja. Watchmen ewentualnie.
Fenomenu X2 nie łapię i wolę jedynkę i FC. Jak dla mnie z lekka chaotyczna jest ta kontynuacja i zaledwie dobra.
A "Avengers" moim zdaniem to pierwsza piątka ekranizacji.
Dla mnie natomiast X2 pod każdym względem przewyższa swoją poprzedniczkę. Pierwszego zdania, przyznam, nie rozumiem. Tylko Batmany Nolana są doskonałą ekranizacją? Czego brakuje 300? Podobnie z innymi wymienionymi przeze mnie filmami? Ja umieściłbym Avengers w pierwszej dziesiątce jeśli mówimy o ekranizacjach komiksów o superbohaterach.
Film mógł być zrobiony tysiąc razy lepiej. Whedon to jeden z gorszych reżyserów, zrobił z filmu komiksowego komedie. Chciałbym, żeby Nolan nakręcił Avengers.
Nolan nie podołałby takiemu projektowi. Brakuje w jego filmach luzu, a poważne podejście do "Avengers" nie pasuje.