skąd rozdartych? Heartbreaker to łamacz serc,a nie rozdzieracz
Tym bardziej mnie to dziwi, bo jeszcze całkiem niedawno emitowali go w TV i tytuł brzmiał "Wzgórze złamanych serc"
Znasz sie na tłumaczeniu na j.polski że w taki sposób oceniasz?? Niestety, wiem jak cięzko czasem coś przetłumaczyć z obcego jezyka na polski żeby to brzmiało sensownie i adekwatnie... Angielski jest właśnie jednym z tych języków który stwarza wyzwanie dla tłumacza, uwierz.
Oczywiscie nie chodzi mi o ten tytuł ale o ogół.
Więc czasami lepiej zostawić oryginalny tytuł, a nie robić z siebie idioty. I chodzi mi o ogół, nie tylko o ten tytuł.
Czasami lepiej , fakt. Ale to juz sprawa indywidualna tłumacza - on tłumaczy i jednoczesnie bierze odpowiedzialność za tłumaczenie.
No i niestety często wychodzi na głupka.
"Frauds" - "Phil oszust Collins"
"Bandidas" - "Sexipistols"
"The Sentinel" - "Bractwo strażników ciemności"
"Die Hard" - "Szklana pułapka"
"Dirty Dancing" - "Wirujący seks"
"In Bruges" - "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj"
... i tak dalej, i tak dalej. Można by bardzo długo.
Wiem, że dawno pisane posty ale za tytuł filmu odpowiada dystrybutor a nie tłumacz. Tytułów się nie tłumaczy tylko raczej nadaje nowe na dany rynek. Mają zachęcać do pójścia do kina i mniej lub bardziej nawiązywać do fabuły filmu (i muszą też być zaakceptowane przez studio czy tam producentów czy kogoś tam :D). Do tego np. Die Hard to Szklana Pułapka nie tylko w Polsce ale np. też we Francji.
Napisałeś w poście o głupocie tłumaczy filmowych więc trochę ich chciałem obronić. :) No tytuły czasem są okropne. Do tego wychodzą też potworki np. przez dodawanie podtytułów lub tłumaczenie części tytułu i zostawienie reszty po angielsku. No i ta wszędobylska "tajemnica" w tytułach.
Jeżeli nie czytałeś to polecam felieton nieodżałowanego Tomasz Beksińskiego pt. "Patetyczny bękart". Nic dodać, nic ująć. Mistrzostwo świata.
Jasne napisy w kinie często pozastawiają wiele do życzenia. Nie raz się łapałem za głowę myśląc, że zrobiłbym to lepiej. Tłumaczenia są słabe częściowo przez to, że tłumacze bywają mierni a częściowo przez krótki czas dany na wykonanie roboty. W tym tekście Beksiński wychodzi jednak na buca. Nie lubię czytać takich tekstów, w których autor się wywyższa i obraża ludzi. :)
Ja natomiast uważam że miał rację bo niektórzy myślą że sa nieomylni. Sprowadzenie na ziemię jest czasem bardzo potrzebne.
Beksiński zaczyna od wyzwania ludzi od hołoty bo jedzą popcorn i bidulek nie mógł przez to do kina chodzić. Jak mu to tak przeszkadzało to mógł łazić na wczesne pokazy gdzie nie ma wielu widzów albo do kin studyjnych. :) A potem tak jedzie i jedzie (całkiem słusznie) a na końcu się asekuruje tymi podpunktami. Słabe to według mnie.
Nie wiem czemu tu nie można edytować postów...
Warto pamiętać, że tekst ma z 25 lat i trochę się pozmieniało.
Nieco mniej, a czy coś się w tym temacie zmieniło? A jeżeli tak to czy na plus? I tak należy się cieszyć że u nas jest popularny lektor, gdyż z dwojga złego lepsze to niż dubbing (osobiście preferuję napisy).
Haha ale dałem. :) Ta kreska wydała mi się 1 a na trzy 9 nie zwróciłem uwagi. No cóż. xd
Ale, ale przypomniało mi się coś. Otóż gdy dawno temu na ekrany weszła pierwsza część przygód Bonda "Dr. No" to ktoś ten tytuł przetłumaczył jako "Nie chcemy doktora" :).
Różnica że hej! Sens jest ten sam. Poza tym "rozdartych" bardziej pasuje.
I w końcu się nauczcie. To nie są tłumaczenia tytułów tylko tytuły pod jakimi są wydawane w Polsce. Nazwa handlowa musi być dobra a nie przetłumaczona dosłownie.
I tak należy się cieszyć, że "wzgórze", a nie "Przełęcz rozdartych serc". Bo taki "Hacksaw Ridge" przetłumaczyli jako "Przełęcz ocalonych", choć jako żywo żadnej przełęczy w filmie nie ma.
Może chodzi o to, że w j. polskim serca łamie się niemal zawsze w znaczeniu romantyczno erotycznym, stąd tytuł Wzgórze złamanych serc mogłoby sugerować jakiś dramat miłosny, zaś rozdzierać serce ma znacznie szersze zastosowanie
Para rozwodników schodzi się na nowo i żyją długo i szczęśliwie, rzeczywiście dramat:)