Całe widowisko to stek okrutnych bredni, ale złotym szczytem tej piramidy nieprawdopodobieństw pozostaje biskup mazgający się nad brzuchem ciężarnej zakonnicy w przekonaniu, że jest świadkiem cudu niepokalanego poczęcia. Biskupi to zimni, bezwzględni cynicy, zakochani w poczuciu własnej nieomylności, skoncentrowani na utrzymaniu i poszerzaniu zakresu swej władzy. Trafiają się wśród nich wyjątkowi durnie, ale żaden nie poniżyłby się w obecności podległego mu kleru lub świeckich, podlewanym łzami wyznaniem wiary w cud. Zadaniem biskupów nie jest poszukiwanie znaków od Boga, tylko dbanie, by owieczki zawsze pamiętały, że to lokalny pasterz ustala co może uchodzić za cud, o ile w ogóle się opłaca.
Jasne, klasztory i seminaria, podobnie jak biskupie pałace, bywały i nadal bywają miejscami rozmaitych brewerii, zarówno w charakterze zwykłych burdeli, jak i miejsc kaźni napędzanej wariackimi napadami histerii, ale codzienność tych przybytków wypełniona jest przede wszystkim wysoce sformalizowanymi rytuałami, bezduszną biurokracją i trudną do wyobrażenia nudą.
Co do kreacji pani Sweeney trudno wysuwać jakieś zastrzeżenia. Aktorka robi co może w ramach idiotyzmów jakie zgodziła się odgrywać i jest w tym naprawdę przekonująca. Sprawnie wykorzystuje urozmaiconą paletę emocji i moim zdaniem od strony aktorskiej nie ma się czego czepić, bo jest po prostu dobrze.
Podobnie, gdy chodzi o pracę kamery, sprawne operowanie światłem, pomysły scenograficzne, dobór wnętrz itd., tu wszystko się zgadza i pod względem technicznym film jest zrobiony bardzo sprawnie, co jak zwykle, nie ma mocy logicznego organizowania scenariuszowej miazgi.
Nie zrozumiałeś filmu i jeszcze się mądrzysz na temat profesji, której pewnie w równym stopniu nie zrozumiałeś.
W każdym razie tutaj biskup udaje cały ten cud, bo jest to mu na rękę, ale on też jest wtajemniczony i wie, że to w wyniku sztucznego zapłodnienia jest to dziecko, ale jako że jest w zmowie, to podtrzymuje iluzję, która jest mu na rękę.
Moim zdaniem biskup mazgai się na pokaz, przecież doskonale wie, że ciąża to efekt genetycznych eksperymentów, a nie niepokalanego poczęcia. Za to chce, żeby sama Cecylia uwierzyła w cud.
Nie oglądam takich filmów.Film zaciekawił Cię i może zafascynował.Zareagowałaś dokładnie tak jak zakładają producenci i pomysłodawcy takich "widowisk".Filmy zaleca się oglądać z "przymrużeniem" oka a jeśli ciekawi Cię znaczenie,symbole,historia to polecam inne źródła,takie bardziej ukryte.Dla mas są wymyślane różne sceny i cele mające szokować.Wiara i kościół to nie to samo.Watykan to już inny świat (światek).
W życiu nie widziałem durniejszego komentarza. Leczenie jakiś własnych kompleksów w formie wyżywania się na KK. Świetnie, i do tego tłum klaszczacy w łapki. Chore.
No widzisz, warto było zajrzeć do mojego wątku. W kościółku nigdy byś nie znalazł w sobie dość siły, by wyrazić w podobny sposób leżące Ci na wątrobie poczucie własnego zdrowia. Od dzisiaj będziesz już kroczył ścieżką Jezusowego wszechogarniającego miłosierdzia i to też jest jakaś wartość z oglądania kiepskich filmów. Alleluja i tyłem do przodu.