Fantastyczny, mocny, świetnie zagrany.
Tak naprawdę dwie historie, które łączą się w jedną. Z jednej strony to opowieść o tym jak w smutku ludzie się ze sobą łączą i jak cierpienie zbliża ludzi - bo tak naprawdę ani brat, ani żona Sama, nie mieli się ku sobie, dopóki go nie stracili. Więc to zbliżenie nie wynikało z ich wyrachowania, tylko ze wspólnego przeżywania utraty bliskiej osoby.
A z drugiej mamy wizję wojny, która z dala od bezpiecznego domu, rozgrywa się w nieludzki i niszczący psychikę sposób. Myślę, że niepotrzebnie padają tu na forum pytania ,,co zrobilibyście na miejscu Sama?", bo nie o jego decyzję się rozchodzi. Zresztą trudno to nazwać decyzją. W warunkach jakich został pokazany, była to tylko chęć przetrwania i psychiczna katorga, która po powrocie stała się nie do zniesienia. To jakby, ktoś bezpowrotnie go zmienił. Z dobrego człowieka, uczynił złego - bez jego zgody, bez jego winy.
Moim zdaniem aktorzy są świetnie dobrani, zwłaszcza, że zawsze widziałam podobieństwo między Jakiem, a Tobey'em...dlatego wg mnie świetnie to pasowało.
Jestem pod wrażeniem Tobeya'a,. Wow. Chapeau bas! Naprawdę dźwignął tą rolę i pokazał, że nie jest tylko jakimś tam spidermanem, tylko naprawdę aktorem z prawdziwego zdarzenia.
No i reszta ról - dziewczynki, ojciec, żona. Film na poziomie. Nie trzeba pokazać dużo, żeby zaszokować, czy wystraszyć i przerazić. A ja czułam dreszcze, gdy Sam zachowywał się nieswojo. Czuć było, że w końcu wybuchnie, że coś w nim pęknie i tylko czekałam na ten moment...i to trzymało mnie za gardło do końca.
Jedna i ostatnia rzecz, to koniec filmu. Pozostawia niedosyt i jakby czegoś zabrakło. Po filmie nie wiedziałam czy to happy end , czy raczej początek końca...
Ale film polecam i szanuje tak opowiedziane historie.